Można powiedzieć, że Górnik zagrał dzisiaj mecz na "szóstkę". Można tez dodać, że dość szybko poszło. Tyle tylko że tak szybko tylu bramek chyba jeszcze nigdy nie straciliśmy. A bramki, ku zaskoczeniu zarówno tych tracących i tych strzelających, padały dość regularnie, w: 3`, 6`, 8` i 13`.
Po tym szybkim przebudzeniu pojawiły się w naszej grze przebłyski w miarę dobrej gry. W 27. minucie z prawej strony piłkę wyprowadził Paweł Kędroń, dośrodkował, jednak Bartosz Kuciel był na spalonym.
W 33. minucie straciliśmy bramkę nr 5. Chwilę później Radosław Szpiech sam poszedł środkiem boiska, jednak na linii pola karnego został przyblokowany i stracił piłkę.
Po zmianie stron nasza gra wyglądała nieco lepiej. Częściej udawało się strzelać na bramkę gospodarzy. Jedną z lepszych okazji miał Artur Łaciok z rzutu wolnego, jednak mocny strzał zdołał obronić bramkarz.
Chwilę później kombinacyjną akcję Wesołej próbował wykończyć Paweł Kędroń, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału.
Na kwadrans przed końcem, gospodarze strzelili szóstą bramkę i na tym licznik się zatrzymał.
Ktoś kto nie był na meczu, ktoś kto nie zna naszej sytuacji, powie pewnie "znowu dostali baty". Owszem baty może i były, ale najważniejsze że tej coraz bardziej wąskiej grupie zawodników jeszcze się chce grać, chce się wychodzić na boisko, bo wielu na ich miejscu dawno podkuliłoby ogon i po cichu uciekło. A im się nadal chce i chwała im za to.
Przemsza Siewierz - Górnik Wesoła 6-0.
Skład Górnika: Kalisz, Tuleja, Hamerski (56` Dolina), Krzysztoń, Wiklak, Małolepszy (72` Kaizik), Chrząszcz, Kędroń, Szpiech, Kuciel (76` Kocurek), Łaciok
Żółtka kartka: Wiklak (19`)